Zachorowanie na nowotwór zwykle jest trudnym, a nawet przerażającym doświadczeniem dla chorego i jego bliskich. Mówienie i okazywanie strachu, poczucia zagrożenia czy wprost paniki, nie stanowi dla otoczenia społecznego, w tym pracowników onkologicznej służby zdrowia niczego zaskakującego. Jest raczej „naturalną” reakcją na różnych etapach diagnozowania i leczenia. Zaskoczenie i niepokój budzą zachowania chorego wskazujące na nie przejmowanie się, czy lekceważenie stanu własnego zdrowia. W takich sytuacjach otoczenie zastanawia się, czy rzeczywiście chory posiada wiedzę na temat swojego stanu, ale przyjmuje z dystansem i opanowaniem rozwój sytuacji, czy rozwinięte wcześniej mechanizmy obronne osobowości umożliwiają tak skuteczne zaprzeczanie lub wyparcie, że do jego świadomości nie docierają sygnały o zagrożeniu. Każda z tych możliwości pociąga za sobą określone (nieco inne) konsekwencje.
Dominacja postawy bagatelizowania stanu zdrowia oparta na działaniu mechanizmów obronnych osobowości może przyjmować różne, niekiedy zaskakujące formy. Do najczęściej spotykanych należą:
- demonstrowanie wszechwiedzy na każdy podejmowany temat dotyczący diagnozy i/lub leczenia (nic nie zaskakuje, wszystko jest zrozumiale, oczywiste i nie budzi wątpliwości), wyrażane stwierdzeniami typu: wiem, słyszałam, czytałem, to oczywiste itp.,
- deklarowanie i demonstrowanie przeświadczenia, że nic się nie stało,
- niedbałe wykonywanie poleceń czy ćwiczeń lub „zapominanie” o nich,
- skracanie dystansu w stosunku do personelu (próby tworzenia relacji para-towarzyskiej czy wchodzenia w konfidencjonalne porozumienie),
lub przeciwnie
- powiększanie dystansu i próby onieśmielania innych (szczególnie średniego personelu, młodszych od siebie lekarzy, innych chorych), stawiania siebie ponad innymi.
Przedstawione sposoby mogą być stosowane naprzemiennie. Mogą również przeplatać się z okresowym przygnębieniem i nie wchodzeniem w relacje.
Wobec takiego radzenia sobie z chorobą zaleca się, aby personel medyczny podczas zajmowania się pacjentem nie przekraczał granic własnej roli, co ułatwi sprawną pomoc pomimo prób skracania, jak i powiększania dystansu, aby zachował życzliwą rzeczowość w rozmowie oraz nawet wszystko wiedzącego chorego informował, instruował i wyjaśniał, pomimo wszystko i „na wszelki wypadek”.
Zachowania, które nie będą pomocne przy takim zachowaniu pacjenta, a nawet mogą znacząco utrudnić wywiązanie się z pełnionej roli dotyczą:
- pouczania, wyolbrzymiania trudności sytuacji, czy straszenia chorego,
- demonstrowania urazy, niechęci, czy symbolicznego „odgrywania się” na pacjencie,
- wchodzenia w nieformalna relację, która szybko okaże się być pułapką,
- przyznawanie racji „dla świętego spokoju”.
Pozornie można odnieść wrażenie, że chory, który nie dramatyzuje, jest spokojny i nie zgłasza oczekiwań jest osobą, którą łatwo jest się opiekować. Okazuje się jednak, że dłuższa praca z takim pacjentem jest dużym wyzwaniem i stanowi psychiczne obciążenie.