Leczenie nowotworu złośliwego zwykle wymaga czasu, a jego przebieg liczony jest w tygodniach, a nawet w miesiącach. Dla osób pracujących zawodowo przed zachorowaniem powstają pytania dotyczące możliwości kontynuacji zatrudnienia czy ewentualnych czasowych lub trwałych ograniczeń, a nawet jego zakończenia.
Po okresie intensywnego leczenia wielu chorych chce wrócić do pracy lub z przyczyn ekonomicznych może być to dla nich koniecznością. Taka sytuacja bywa trudna dla każdej ze stron. Pracownicy często zastanawiają się czy sobie poradzą, czy będą tak samo wydajni jak wcześniej, czy odczuwane wielorakie skutki choroby i leczenia umożliwią im powrót do wcześniejszych obowiązków, jak zostaną przyjęci przez pracodawcę i współpracowników. Te i inne ograniczenia sprawiają, że przynajmniej przez pewien okres mogą potrzebować wsparcia, wolniej realizować swoje zadania.
Wiele wątpliwości mają też sami pracodawcy i współpracownicy. Kwestie formalne są regulowane przepisami i one nasuwają najmniej trudności. Pytania dotyczą najczęściej relacji w zespole. Pracownicy wracający po leczeniu zastanawiają się jak zareagują ich współpracownicy. Jeżeli pacjent utrzymywał relacje z osobami z miejsca pracy to często jest łatwiej bo są „bratnie dusze”, które ułatwiają odnalezienie się na nowo w miejscu pracy i obowiązkach. Poza samą nieobecnością, dla otoczenia, często jest zauważalna zmiana w wyglądzie, co jest dodatkowym obszarem trosk. Pacjenci, którzy mają szczęście pracować w przyjaznym zespole, firmie otwartej na zmieniające się potrzeby zatrudnionych osób, zwykle po powrocie wprost informują innych, że chorowali na nowotwór, leczenie mają za sobą i wracają do swoich obowiązków. Są osoby, które piszą maila do wszystkich pracowników informując o powrocie, czasami zapraszają na ciasto z tej okazji (zwłaszcza jeśli w firmach jest zwyczaj obchodzenia urodzin czy imienin). Czasami pacjenci stają się też źródłem informacji o profilaktyce dla innych pracowników. Taki powrót do pracy jest chyba najłatwiejszą formą zarówno dla pacjenta jak i dla instytucji - daje możliwość otwartej rozmowy w jaki sposób środowisko pracy, zadania, mogą zostać dostosowane do zmienionych potrzeb konkretnej osoby. Czasami można wygospodarować osobny pokój, by chronić się przed dużą ilością klientów i potencjonalnymi zarazkami, co może być ważne przy osłabionym systemie odpornościowym. Inne udogodnienia dotyczą godzin pracy w związku z udziałem w rehabilitacji, konsultacjach specjalistycznych, które nie kończą się z upływem zwolnienia lekarskiego. Część pracodawców jest otwarta na pracę w formie hybrydowej (częściowo w biurze, częściowo on-line), jeśli umożliwia to charakter pracy.
Dla współpracowników powrót do pracy koleżanki/kolegi stanowi również niełatwe wyzwanie. Dość powszechna jest niewiedza jak się zachować. Część mówi wprost, że nie ma takich doświadczeń, że nawet choroba w rodzinie nie ułatwia kontaktów zawodowych. Dobrze się dzieje, gdy czekają na sygnał od pacjenta o jego potrzebach i chętnie pomagają. Zdarza się, że otoczenie „narzuca” się z pomocą również w kwestiach, które tego nie wymagają, co bywa męczące dla osób chorych i odbierane jako akcentowanie ich słabości i zależności.
Najtrudniejszym wariantem dla wszystkich uczestników sytuacji jest udawanie, że nic się nie stało. Oczywiście nikt nie powinien wymagać od pacjenta, by, po powrocie, ze szczegółami opowiadał o swoim procesie zdrowienia, ale trudno nie zauważyć braku współpracownika przez dłuższy czas. Jeśli sam pacjent nie ma odwagi by otwarcie poinformować o swoim powrocie, miłym i z pewnością ważnym gestem dla niego, będzie odnotowanie przez otoczenie jego powrotu choćby prostymi słowami („miło cię widzieć”, „brakowało tutaj ciebie, dobrze, że wróciłeś/ łaś’). Często takie słowa wystarczą by poczuć się mile widzianym, ponownie na swoim miejscu.
Pomimo wielorakich wątpliwości warto po zakończeniu leczenia pomyśleć o powrocie do aktywności, która wcześniej dawała satysfakcję, była istotną częścią życia, umożliwiała samorealizację i rozwój. A jeśli właśnie praca zawodowa zapewniała poczucie spełnienia, tym bardziej warto pojąć próbę jej kontynuacji.