Zacznijmy od jasnej deklaracji – choroba nowotworowa bez względu na umiejscowienie powstaje, rozwija się i jest leczona na poziomie biologicznym, czyli cielesnym. A to znaczy, że terapia nowotworu również odbywa się na poziomie biologicznym, jako jedynym skutecznym. Sytuacja jest jednak bardziej złożona i wieloaspektowa. W każdym przypadku bowiem, choruje osoba jako całość, podmiot, który poza dolegliwościami fizycznymi doświadcza przeżyć psychicznych (myśli i emocji wywołanych przez chorobę i jej leczenie), uczestniczy w zmianach społecznych oraz staje wobec pytań egzystencjalnych (duchowych), choćby dotyczących sensu życia i cierpienia. Tym samym choroba nowotworowa i jej leczenie konfrontuje pacjenta z cierpieniem doznawanym na każdym poziomie jego istnienia, a to skłania do refleksji nad możliwościami i dostępnością sposobów łagodzących trudne przeżycia.
Wśród chorych występuje duże zapotrzebowanie na znalezienie takiego sposobu zmagania się z sytuacją chorowania i samym sobą, które sprawią, że poczuje się mniej bezradny, mniej przerażony, mniej zagubiony. Sposobu, który zmniejszy napięcie, przygnębienie, przerażenie, który zredukuje pesymistyczne myśli, da nadzieję, przywróci poczucie panowania nad zdarzeniami i finalnie pomoże przetrwać trudne chwile ograniczając psychiczne koszty i straty.
Dobrą i skuteczną propozycją dla osób poszukujących tego rodzaju pomocy są techniki relaksacji, umożliwiające uzyskanie zmniejszenia napięcia, odprężenie, efekt uwolnienia się od zagrażających myśli choćby na krótki czas. Jeśli w tym momencie pojawia się sceptycyzm i przekonanie, że to nie jest możliwe, to może ciąg dalszy nie jest dla Ciebie, a może tym bardziej warto ten jeden raz dać sobie szansę na inne spojrzenie na to, co w trudnych chwilach może być pomocne i użyteczne.
Technik relaksacyjnych jest wiele i bez trudu można dotrzeć do nagranych sugestii ułatwiających zapanowanie nad trudnymi nawracającymi myślami, czy nagrań z muzyką relaksacyjną.
Zacznijmy od oddychania. Żyjemy, zatem oddychamy. Wiem. Zacznijmy oddychać świadomie. Gdy na (krótszą lub dłuższą) chwilę skupimy się wyłącznie na czynności oddychania, na wymianie powietrza z otoczeniem począwszy od wdechu po wydech bez zatrzymywania powietrza w płucach i poczujemy co dzieje się w naszym ciele gdy po prostu oddychamy, a następnie powtórzymy tę oczywistą czynność kolejny i kolejny raz, okaże się, że bez szczególnego wysiłku nasze myśli możemy uwolnić od zajmowania się wieloma sprawami, które nie zmienią się w tym czasie, ale uwolnimy od nich swoją świadomość. Co nam to da? Czy odprężymy się, ot tak po prostu? Raczej nie od razu, ale jeśli po raz pierwszy spróbujemy pozostać z sobą bez zadania i pogoni za rozlicznymi myślami, ta chwila umożliwi uświadomienie sobie w jak niewielkim stopniu wykorzystujemy własną świadomość do zatrzymania szalonego biegu myśli, zdarzeń i życia.
A jeśli przed skupieniem się na oddechu wygodnie usiądziemy, umościmy swoje ciało tak, aby uzyskać komfort, pozwolimy myślom odpłynąć i świadomie pooddychamy, to po kilkunastu minutach uzyskamy odświeżający efekt odpoczynku i lepsze samopoczucie. I może zatrzymajmy się w tym miejscu – miejscu znajdowania punktu wygody dla ciała i psychiki, zanim zrobimy kolejny krok.