Wielu pacjentów skarży się na osamotnienie w chorobie, na krótkotrwałe, często intensywne zainteresowanie, okazywanie troski, pytanie w czym osoby z otoczenia mogą być pomocne, a w późniejszym czasie na rozluźnianie kontaktów, brak dostępności, skracanie rozmów i podobne ucieczkowe zachowania osób z otoczenia.
Z czym możemy wiązać i od czego uzależniać zachowania otoczenia odbierane przez chorych jako obojętność, brak wrażliwości na ich stan, przeżycia, trudną sytuację życiową? Odpowiedzi jest tyle ile relacji międzyludzkich. Pewne jest jedno – obu stronom w tej nowej awersyjnej sytuacji nie jest łatwo znaleźć sposób na podtrzymanie relacji. Jeśli jednak chcesz sprostać zadaniu wspierania kogoś bliskiego w chorobie nowotworowej, to przede wszystkim bądź z nim. Nie musisz nic robić, ale bądź, żeby wiedział, że nie jest sam/-a.
Gdy nie masz nic do powiedzenia, boisz się, że wszystkie słowa są banalne i nie chcesz ich użyć – pomimo wszystko zostań. Wspólnie przemilczana chwila może znaczyć i ważyć więcej niż potok słów. Nie wymądrzaj się. Wytrwaj nawet bez słów. Z bliską osobą.
Kiedy poczujesz bezradność – nie uciekaj. Nie zawsze potrzebny jest czyn, aktywność, zaradność, ale zawsze potrzebna jest obecność. Dlatego pozostań sobą wobec chorego. Najlepsza wersją samego siebie.
A kiedy chory będzie chciał, potrzebował mówić, posłuchaj z uwagą jego słów i
- pozwalaj mówić i ułatwiaj to, stosując słowa zachęty.
- nie przerywaj, nie zmieniaj tematu, nawet gdy poczujesz się niezręcznie,
- pozostawiaj chwile ciszy (może chce zebrać myśli,
- upewniaj się, czy dobrze zrozumiałeś.
Aktywne słuchanie, podczas którego utrzymujemy kontakt wzrokowy, wyrazem twarzy potwierdzamy zrozumienie treści, utrzymujemy bliskość fizyczną, a postawą ciała, krótkimi potwierdzeniami czy tonem głosu zaznaczamy ważność rozmówcy, stanowi silny czynnik więziotwórczy i zapewnia komfort w obliczu poruszania trudnych emocjonalnie tematów, a tym samym zachęca do pogłębiania relacji.